Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Dr Marek Rezler: Powstanie Wielkopolskie naprawdę było potrzebne [ZDJĘCIA]

Łukasz Cichy
Łukasz Cichy
Grzegorz Dembiński | arch. Głosu Wielkopolskiego
Prezentujemy krótką rozmowę z dr. Markiem Rezlerem, jednym z najwybitniejszych badaczy dziejów Powstania Wielkopolskiego 1918/1919, autorem licznych książek o Wielkopolanach w walkach o niepodległość i o samym Powstaniu Wielkopolskim, a także historykiem wojskowości i dziejów Polski i Wielkopolski XIX i XX w.

W tym roku rocznica Powstania Wielkopolskiego będzie miała szczególny charakter, bowiem będzie to po raz pierwszy święto państwowe. Czy Pana zdaniem to dobry krok rządzących?
Naturalny. Takie sytuacje w przeszłości zdarzały się często, choć decyzja w dużej mierze zależała od koniunktury i sytuacji politycznej. W nazwie święta jednak jako historyka, nieco drażni mnie przymiotnik „zwycięskiego”, gdyż absolutnie każde powstanie, które w Wielkopolsce wybuchało samorzutnie i spontanicznie, było zwycięskie. Wystarczyłby „Dzień Pamięci Powstania Wielkopolskiego 1918-1919”. Ten przymiotnik ujawnia swoisty kompleks Wielkopolan wobec mieszkańców innych regionów. Rzecz nie w przymiotnikach, akcentujących zjawiska oczywiste, lecz w umiejętnym propagowaniu osiągnięć mieszkańców regionu. A są one ogromne.

Zauważyłem, że paradoksalnie najwięcej dla weteranów powstania zrobiono w okresie PRL. W dwudziestoleciu międzywojennym powstańcom zrzeszającym się w różnych organizacjach nie przysługiwały żadne przywileje, dopiero po 1957 r. odznaczano ich stricte za powstanie, a także wypłacano dodatki do rent. Czy Powstańcy Wielkopolscy nie zasługiwali na większe zaszczyty?
Trochę w tym przesady. W Międzywojniu powstańcy wielkopolscy byli honorowani, ale ze względów politycznych (w Wielkopolsce decydującą siłą polityczną był endecja) w hierarchii weteranów walk o niepodległość umieszczeni na samym końcu. Po wojnie – tym bardziej, narodowa demokracja była siłą polityczną traktowaną, oględnie mówiąc, nie najlepiej. Dopiero od 1956 roku zaczęło się honorowanie weteranów Powstania, ustanowiono Wielkopolski Krzyż Powstańczy itd. Ale z racji wieku, stanu zdrowia i liczebności, uczestnicy wielkopolskich wydarzeń lat 1918-1919 już nie byli w stanie odegrać znaczącą rolę w PRL-owskim życiu weterańskim. Jednak inne fronty były propagandowo ważniejsze.

Powstanie Wielkopolskie nadal jest zapomnianym epizodem w historii Polski. Częściej w kwestii walk niepodległościowych wymienia się wojnę polsko-bolszewicką, walki Legionów Polskich, czy nawet powstania śląskie. Czy powstanie faktycznie nie było tak ważne, czy było marginalizowane przez różne władze w Warszawie?
Znów musimy wrócić do politycznego, endeckiego charakteru powstania wielkopolskiego. W kręgach warszawskich przeważał kult Józefa Piłsudskiego i w rezultacie Wielkopolska w Międzywojniu była politycznie odizolowana od reszty kraju. Interesujące, że awantury propagandowe między zwolennikami Dmowskiego i Marszałka wciąż są żywe – po upływie stu lat od odzyskania niepodległości! W podręcznikach, w propagandzie nadal panuje warszawsko – krakowska (z przewagą tej pierwszej) wizja polskich dziejów. Ponury cień tak zwanego romantycznego myślenia przez wiele dziesięcioleci padał na ocenę rozwoju wydarzeń i w wychowaniu kolejnych pokoleń. Dopiero od niedawna i powoli zaczyna się przebijać pogląd, że w okresie niewoli nie było zaboru bardziej lub mniej zaangażowanego w walkę o wolność. Działacze każdego postępowali tak, jak to było możliwe w danym zaborze. Ale droga do wolności była jedna. Niestety, powstania, cierpienia i romantyzm ani trochę nie wpłynęły na odzyskanie przez Polskę niepodległości. Praca organiczna i pozytywizm, w połączeniu z gotowością do walki zbrojnej – i owszem.

Słyszałem kiedyś o powiedzeniu, że "W Wielkopolsce nie ma powstań, bo Prusak nie pozwala" w kontekście powstań listopadowego, czy styczniowego. Powstanie Wielkopolskie 1918/1919 wybuchło w chwili osłabienia Niemiec. Czy wynika to z "przyjścia na gotowe", czy z doskonałej strategii ówczesnych władz powstania?
Kiedy należy organizować powstanie? Wtedy, gdy przeciwnik jest groźny, silny i wiele wskazuje na to, że przegramy – czy wtedy, gdy druga strona jest osłabiona i akcja zbrojna może przynieść pozytywny efekt? Logiczna odpowiedź może być tylko jedna. Po prostu Wielkopolanie, psychicznie i organizacyjnie przygotowani do walki z zaborcą, wykorzystali dogodny moment do działania. Czas pokazał, że był to czas optymalny. Dwa miesiące wcześniej, czy dwa miesiące później klęska byłaby przesądzona. Choć o chwili wybuchu zadecydował przypadek.

Często rozmawiając z dziećmi powstańców ukrywali oni fakt służby w armiach zaborczych, czy to niemieckiej, czy rosyjskiej. Czy powinniśmy, jako potomkowie, bo mój prapradziadek walczący w powstaniu, służył wcześniej w armii niemieckiej, wstydzić się przymusowej służby przodków w tych armiach? Przecież ta służba była obowiązkowa.
Oczywiście. Trzeba wyjaśniać zwłaszcza młodzieży, realia czasu zaborów, gdy Polacy naturalną koleją rzeczy, chcąc czy nie chcąc, musieli służyć w armii państwa zaborczego - i nie było w tym nic zdrożnego. Jednak źle pojęty propagandowo patriotyzm przez wiele dziesięcioleci nakazywał wyciszenie tych realiów. Dopiero po skuteczności awantury z „dziadkiem Tuska z Wehrmachtu”, zaczęto ujawniać realia, ukazały się na ten temat książki i artykuły. Takie były czasy, gdy Polak musiał strzelać do rodaka walczącego w innym mundurze i nie miało to nic wspólnego ze zdradą czy zaprzaństwem. A jednak pomimo tych realiów odzyskaliśmy niepodległość.

I musi być aspekt lokalny. Ziemia krotoszyńska żyje powstaniem, nie tylko wyzwoleniem, ale i walkami pod Zdunami i Krotoszynem w lutym 1919 r. Walki te zakończyły się faktycznie 5 dni po formalnym końcu powstania. Czy miały one wpływ na losy całego frontu i powstania, czy były to raczej lokalne potyczki?
Walki toczyły się już po zawarciu rozejmu w Trewirze, w połowie lutego 1919 roku, na kilku frontach. Obydwie strony dążyły do opanowania jak największego obszaru przed zawarciem traktatu pokojowego. W skali Powstania były istotne, ale niewiele wniosły do ostatecznych decyzji dotyczących przebiegu granicy, choć miały wpływ na ustalenie przebiegu linii demarkacyjnej. W sumie jednak powstanie wielkopolskie było konieczne. W innym przypadku zarządzono by plebiscyt, w którego wyniku wiele powiatów północnej, zachodniej i południowej Wielkopolski znalazłoby się poza granicami odrodzonej Rzeczypospolitej. Na pewno w Polsce nie byłoby Bydgoszczy, Leszna czy Rawicza. Taki był rezultat intensywnej akcji osiedleńczej ze strony niemieckiej na przełomie XIX i XX wieku. Powstanie wielkopolskie naprawdę było potrzebne.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wielkopolskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto